
…jako smakujesz – aż się zepsujesz…
Żyjemy w ciekawych ale też trudnych czasach. Wiele dzieje się w Polsce, UE, na świecie. Mamy swoje różne zdania i opinie na różne tematy. To dobre, budujące. Należy to cenić.
Różnimy się też między sobą wieloma rzeczami:wykształceniem, wiekiem, doświadczeniami, sposobem patrzenia na świat, stylem życia i odżywiania...
Niewątpliwie jest jedna rzecz, która nas w większości łączy. Wszyscy chcielibyśmy mieć w miarę dobre, długie, bezpieczne życie, a przede wszystkim, każdy z nas chciałby być zdrowy.
Myślę, że warto się dobrze zastanowić – jak to zrobić. Na pewno warto o tym podyskutować. Mam nadzieję ten artykuł, będzie wstępem do dyskusji - jaką planuję rozwinąć na Neon24. Postaram się pisać cyklicznie artykuły na ten temat. A może to będzie przyszłość dla portalu?
Na wstępie – kilka słów o sobie i swoich doświadczeniach - swoim zdrowiu.
Z zawodu i powołania jestem lekarzem. Dlatego zawsze dbałem o swoje zdrowie, zawsze też potrafiłem dobrze ocenić jego stan. Byłem wysportowany, spacerowałem, grałem w tenisa, prowadziłem sensowny tryb życia (nigdy nie paliłem papierosów, alkohol spożywałem raczej z umiarem) – mimo to jednak wiedziałem, że nie byłem wyjątkowo zdrowy, chociaż nigdy nie chorowałem. Pomimo, że lubiłem dobrze zjeść, i miałem skłonności to tycia – nigdy nie byłem gruby, nie miałem „brzuszka”. W wieku 17 lat w momencie poboru do wojska (Wojskowa Akademia Medyczna) – ważyłem 85 kg. Dokładnie tyle samo co dzisiaj - wiele lat potem.
Całe swoje życie dużo pracowałem - a życie również nie szczędziło mi sytuacji stresowych: miałem więc wysoki cholesterol, często podwyższone ciśnienie krwi, okazyjne zaburzenia rytmu serca, zmarszczki na skórze twarzy i ciała.
Dodatkowo, z wiekiem, upływem młodości - szybciej się męczyłem, stawy sztywniały.
Myślałem – normalka, trochę powiązana z objawami tzw. SKS-u (Starość, k....a, starość)!
Kiedy minęła mi 50-tka, często zastanawiałem się nad życiem i tym wszystkim co ważne. Postanowiłem wtedy studiować na nowo medycynę, ale nie konwencjonalną, tylko naturalną. W rezultacie swojej nowej wiedzy i eksperymentów - całkowicie zmieniłem poglądy.
Postanowiłem, być „królikiem doświadczalnym” dla siebie.
Zrozumiałem, że muszę zmienić tryb życia, a przede wszystkim... to muszę zacząć słuchać własnego ciała i organizmu.
Zacząłem szukałem rozwiązań: opracowałem doświadczalnie swój własny zegar biologiczny.
Przestałem jeść mięso, choć nie jestem całkowitym wegetarianinem. Spożywam to, na co ma ochotę mój organizm – ale też słucham mojego rozumu. Przecież to główny doradca ciała.
Próbuję zrozumieć życie, jego sens. Zdecydowałem w ten sposób - naprawdę dbać o siebie.
Kończę pisać na ten temat „biografię naukową”, która zawiera moje własne doświadczenia z przeszłości oraz wnioski – z ostatnich 15 lat. Brakuje mi epilogu. Czekam na konkluzję. Chociaż, jedno jest pewne... Życia nie da się zapisać na luźnych kartkach papieru, choć każdy dzień wydaje się takim być. Życie to książka, którą każdy pisze albo ma szanse napisać, zapisać i odegrać - by je wygrać.
Obecnie jestem absolutnie zdrowy, wypoczęty, nigdy się nie męczę, na nic nie choruję, moje ciśnienie i cholesterol w normie.
Zacząłem się nawet zastanawiać. co będzie, jak kiedyś tam – decyzją Boga czy przeznaczenia – będę musiał umrzeć. Nikt nie znajdzie powodu. Będę więc musiał odejść sam albo zginąć w wypadku.
NIGDY w życiu - nie czułem się tak dobrze.
Wszystko to zawdzięczam sobie, nauce, odkryciom i przemyśleniom, które spowodowały, że zrozumiałem i całkowicie zmieniłem sposób życia - we własnym świecie: ciała i ducha.
Wzbogacony o te doświadczenia i eksperymenty - nadal studiuję medycynę holistyczną.
Chciałbym powrócić do korzeni - do zawodu lekarza. I to nie dla pieniędzy, ale zgodnie ze swoją nową, sformułowaną misją życiową:
Moim marzeniem jest, aby zostać prawdziwym „lekarzem duszy i ciała”. Chciałbym w ten sposób pomagać ludziom.
Tzw. „Medycyna konwencjonalna” moim zdaniem umiera, a co najmniej przeżywa kryzys wiarygodności. Nie mogę oczywiście całkowicie negować - wielkich - osiągnięć współczesnej medycyny, ale jedno jest pewne: obecna medycyna niestety całkowicie odeszła od natury, od wartości podstawowych ludzkich, wartości ducha - stając się tylko i wyłącznie interesem, antyhumanitarnym działaniem, obliczonym wyłącznie na zysk. To jest niezgodne z Naturą.
Człowiek w obecnych czasach jest źródłem, celem i narzędziem manipulacji - dla wielkich koncernów farmaceutycznych. Dzisiaj lekarze tak naprawdę nie zajmują się leczeniem ludzi. To przecież żaden interes wyleczyć człowieka. Lepiej leczyć go objawowo - sprzedawać mu leki, technologie. Lekarze są pośrednikami w tym handlu. Taka jest współczesna medycyna.
Studiuję, analizuję rozmaite formy medycyny ludowej/naturalnej, opartej na wielowiekowych doświadczeniach naszej chrześcijańskiej i innych cywilizacji - głównie chińskiej.
Medycyna holistyczna, siłą rzeczy łączy człowieka z naturą i jego duchem.
Chemię z fizyką i Miłością. Uczucia z Emocjami – Boskością Człowieka i jego Stwórcy.
Obecnie do diagnostyki i terapii można wykorzystać technologie: informatykę i cybernetykę. To, w połączeniu z medycyną holistyczną, moim zdaniem jest przyszłością diagnostyki i terapii To jest przyszłość medycyny.
Priorytetem/wspólnym mianownikiem medycyny musi być człowiek i jego miejsce w świecie - części składowe natury. Nie ma substytutu dla wiedzy i doświadczenia, które zdobywa się drogą obserwacji, analizy przyczyn i skutków. To są właśnie prawa natury i bio-metafizyka.
Człowiek, przynajmniej jego część fizyczna (i każdej istoty żywej) – jest częścią składową natury i jej prawom musi podlegać. Nie ma żadnej drogi odejścia ani oszukania natury. Organy kontroli życia to: Zdrowie, Rozum, Zmysły, Instynkt, Duch i Wiara w siebie i życie.
Zdrowie - To Duch – Natura – To wszystko jest też muzyką i poezją istnienia.
Zastanawiam się nad odpowiedzią na pytania:
CO DALEJ - JAK ŻYĆ - JAK OSIĄGNĄĆ „WIECZNOŚĆ” - I SZCZĘŚLIWOŚĆ
- dla Innych a przy okazji dla własnej satysfakcji. Można to osiągnąć tylko poprzez pomoc innym.
Oto założenia Mojej Misji:
1. Pomagać Ludziom poprzez diagnozę nieprawidłowości i zła.
2. Pomagać ludziom poprzez edukację.
2. Wydawać Drogowskazy: Stąd do zdrowia, szczęścia i do długowieczności.
Przecież każde Życie to CUD.
Każdy człowiek musi zrozumieć to Prawo Natury dla siebie.
Musi pojąć: Ja jestem CUD. Im prędzej to się stanie, tym łatwiej będzie wygrać życie dla siebie i innych.
Oto moja misja i wyzwanie. Szczegóły jutro w następnym artykule.
Ryszard Opara
W górę serca.
Zdrowia i zdrówka
życzy Andrzej M.
*** @OPARA: Niewątpliwie jest jedna rzecz, która nas w większości łączy. Wszyscy chcielibyśmy mieć w miarę dobre, długie, bezpieczne życie, a przede wszystkim, każdy z nas chciałby być zdrowy.
Myślę, że warto się dobrze zastanowić – jak to zrobić. Na pewno warto o tym podyskutować. Mam nadzieję ten artykuł, będzie wstępem do dyskusji - jaką planuję rozwinąć na Neon24. Postaram się pisać cyklicznie artykuły na ten temat. >>> A może to będzie przyszłość dla portalu?
... jemu też lubczyku trzeba. (:
https://youtu.be/eXBamqhaf8E
>> https://youtu.be/eXBamqhaf8E
Świecowanie lub konchowanie uszu to naturalny sposób oczyszczania narządu słuchu. Zwolennicy tej metody twierdzą, że nie tylko usuwa ona nadmiar woskowiny, ale także pomaga leczyć zatoki, choroby gardła, katar, szumy w uszach, głuchotę, bóle głowy, migrenę, wzmacnia także odporność.
Tadeusz Szewczyk - niekonwencjonalny terapeuta i Wielki Mistrz Reiki demonstruje, jak prawidłowo przeprowadzić zabieg konchowania. Pokazuje także, jak wykonać konchowanie samemu sobie.
Pisze Pan ze miał Pan nadciśnienie, a teraz Pan nie ma.
Jakieś niedouki konowały ( sprzedawcy leków) leki mi zapisały na nadciśnienie i kazały tylko wolne ruchy wykonywać max. jazda na rowerze po płaskim terenie. Póki co kilka dobrych lat przerzucam dziennie tony na siłowni i żyję. Niestety boje się zarzucić lek , bo mnie zastraszyły … bydlaki jedne.
To zupełnie tak jak z naszym krajem, wmawiają nam kurację wrogą naszemu organizmowi( Polsce) , a my te leki bierzemy, płacimy i użalamy się nad sobą- chyba niepotrzebnie .
Pozdrowił :)
..............................................................................................................
ze strony wolne media net
Prawdziwe przyczyny chorób serca
My, lekarze, po tym, jak już mamy za sobą lata praktyki, wiedzę i uznanie, częstokroć obrastamy w tak wielkie Ego, że z trudem przychodzi nam przyznać, że się myliliśmy. A trzeba to zrobić. Niczym nie przymuszony, ja osobiście przyznaję, że nie miałem racji. Jako kardiolog z 25-letnią praktyką w zawodzie, który wykonał ponad 5000 operacji na otwartym sercu, dzisiaj muszę oddać sprawiedliwość temu, co uważałem za błędne, w oparciu o fakty medyczne i naukowe.
Przez wiele lat uprawiałem swój zawód przy współpracy z innymi ważnymi lekarzami, jakich tytułowano “autorytetami w dziedzinie wydawania opinii”. Bombardowani byliśmy literaturą naukową, uczestniczyliśmy wciąż w różnych seminariach naukowych, w wyniku czego, my, twórcy powszechnych opinii, twierdziliśmy, że choroby serca biorą się po prostu z faktu nadmiernej ilości cholesterolu we krwi........ Raz jeszcze dla przypomnienia czytelnika ,,Prawdziwa Przysiega Hipokratesa,, ze strony ,,Adonai.pl
Przysięgam na Apollina, lekarza, na Asklepiosa, Hygieę i Pahaceę, oraz na wszystkich bogów i boginie, biorąc ich za świadków, że wedle mej możności i zdolności będę dochowywał tej przysięgi i tego zobowiązania.
Mistrza mego w tej sztuce będę szanował na równi z rodzicami, będę się dzielił z nim swem mieniem i na żądanie zaspokajał jego potrzeby; synów jego będę uważał za swych braci i będę uczył ich swej sztuki, gdyby zapragnęli się w niej kształcić, bez wynagrodzenia i żadnego zobowiązania z ich strony; prawideł, wykładów i całej pozostałej nauki będę udzielał swym synom, synom swego mistrza oraz uczniom, wpisanym i związanym prawem lekarskim, poza tym nikomu innemu.
Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i zdolności ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy.
Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją.
Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, wolny od wszelkiej chęci krzywdzenia i szkodzenia, jako też wolny od pożądań zmysłowych, tak względem niewiast jak mężczyzn, względem wolnych i niewolników.
Cokolwiek bym podczas leczenia czy poza nim w życiu ludzkim ujrzał czy usłyszał, czego nie należy rozgłaszać, będę mi Iczał, zachowując to w tajemnicy.
Jeżeli dochowam tej przysięgi i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu swej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; w razie jej przekroczenia i złamania niech mię los przeciwny dotknie.
raz jeszcze dla przypomnienia bo nigdy za wiele
Wspolczesna medycyna to interes, nic poza tym.Chodzi tylko o kase.Lekarzy ucza na uniwersytetach bzdur o cholesterolu, lekarze udaja, ze w to wierza i ludzi truja.Lek , ktory ma skutki uboczne nie jest lekiem.Operacja co usuwa 1 chorobe a zastepuja ja inna to zbrodnia.Tak mi zrobili, usuneli zwapniona cyste (nie rakowa) razem z polowa zdrowej trzustki i zdrowa sledzione.Przez to dostalem cukrzycy.Zylem z ta zwapniona cysta przez lata i moglem dalej zyc.Jeden z lekarzy juz na chemioterapie mnie wysylal.A niech ich szlag trafi razem z ojcem wspolczesnej medycyny Rockeffellerem, ktory jezdzil po jarmarkach i sprzedawal ludziom eleksir na raka a to byl rycynus.Pozniej jego syn przekupywal uniwersytety by nie uczyly medycyny naturalnej a chemiczna i to dziadostwo rozprzestrzenilo sie po calym swiecie.Jedynie w Chinach jeszcze normalnie lecza.
Pan Opara leczyl ta chemia od Rockeffellera innych a siebie leczy naturalnie.No coz, kasa dobra byla.
Lekarze którzy by chcieli zrobić coś dobrego dla swoich pacjentów narażeni są na utratę licencji do wykonywania zawodu, wysokie kary finansowe a nawet i więzienie. Niedowiarkom radzę przyjrzeć się temu co robi w USA polski lekarz dr Burzyński. Takich przykładów są tysiące...
Nawet to co dzisiaj nazywa się medycyną naturalną jest opanowane (nie w 100%) przez system.
Medycyna naturalna jest niszczona w USA bardzo prosto.Kaza wytworcom ziol dosypywac wypelniaczy(trocin) do pastylek.Kupujesz ziola na watrobe a jesz trociny.Takie jest prawo.
Książka nosi tytuł: "Moje z martwych wstanie", a napisał ją Janusz Rostowski.
Kupiłem ja poprzez ten kontakt :eljarg@wp.pl
Od autora
Przedstawiona tu historia to fakty i zdarzenia, które wydarzyły się
w moim życiu. Odkładam wstyd na bok i opisuję to, do czego wie-
lu z nas nigdy nie miałoby odwagi się przyznać. Tom pierwszy jest
opisem mojego tragicznego upadku i zdarzeń, które przyczyniły się
do tego, mojego wielokrotnego spotkania ze śmiercią i cudowne-
go ocalenia po wypadku, w którym został ciężko uszkodzony mózg
i okaleczone wielonarządowo ciało. To opis tragicznego zderzenia
z rzeczywistością w chwili, gdy już nie potrafię sam o sobie decydować.
Życie alkoholika wędrującego od kieliszka do kieliszka, jego widzenie
świata i problemy, gdy był rugowany systematycznie i skutecznie z
mieszkania, gdy całym jego majątkiem są nałóg i długi. Opowiadam,
jakie towarzyszą temu wydarzenia i jak przyjaciół poznaje się w bie-
dzie. O życiu w niemocy i strachu, o alkoholowym dryfie. Opisuję cu-
downe objawienie i miłość, która unosi mnie mimo nałogu. O drodze,
którą jestem obdarowany, a którą opuszczam utopiony w alkoholu.
Tom drugi opowiada o moim najcudowniejszym przebudzeniu
i darze decydowania o trzeźwości. O tym, jak odnajduję zagubioną
drogę swojego życia. Zarówno w tomie pierwszym, jak i drugim re-
lacjonuję swoje wielokrotne spotkania z Bogiem. Opowiadam o da-
rze miłości, którą mnie podnosi, o odzyskaniu wiary i dzieci. Piszę
o ludziach, których spotykam, o ich często tragicznych losach. O są-
dach i osądzaniu, o tym, jak pokonać samego siebie i skąd otrzymać
pomoc. Wspominam też o moich sukcesach, odzyskanym szacunku
i uznaniu ludzi, ale również o tym, jacy jesteśmy i jak wiele zależy od
nas samych. Piszę o niekończących się możliwościach ludzkiego ciała
i psychiki, o tym, jak zobaczyć w sobie boskie możliwości i jak z nich
korzystać i o nowym życiu, jakim zostałem obdarowany.
Chciałbym, aby Czytelnicy zobaczyli, jak wiele zależy od nas sa-
mych, jak BEZGRANICZNE mamy możliwości. W jaki sposób bu-
rzyć więzienia, które sami budujemy swoją niewiedzą, uprzedze-
niami i brakiem wiary w siebie. Często też słabościami, nałogami
i przyzwyczajeniami.
Pragnąłbym, aby każda ludzka istota, bez względu na wiek, wy-
kształcenie czy status społeczny, uwierzyła w to, że nie ma rzeczy, któ-
rych nie może osiągnąć. W to, że ma prawo do życia w zdrowiu, ob-
fitości, miłości i szacunku. Może to wszystko mieć, bo jest tego warta
i godna. Bowiem takie są jej marzenia, pragnienia i oczekiwania.
Chcę pokazać klatkę, w którą zostaliśmy wtłoczeni, w której musi-
my być ulegli i posłuszni. Przebywając w niej, nie decydujemy o swo- im życiu i zdrowiu. Za naturalne uznajemy to, że musimy mieć tylko
to, co mamy, że jak jesteś biedny, to musisz się z tym godzić. Jak cho-
rujesz, to nie masz innego wyboru, jak ten z reklam. Też myślałem, że
skoro już jestem alkoholikiem, kaleką i biedakiem, to widocznie tak
ma być. Bez szansy na inne życie, odarty ze wszystkiego. Przerażony
tym, co się dzieje, że nieznajomość prawa, którego nigdy mnie nie
uczono, szkodzi mi, bo ktoś tak to ustalił.
Piszę też o tym, jak zapragnąłem być innym człowiekiem i mieć
więcej, i lepiej. I jak udało mi się zrealizować marzenia, które wresz-
cie odnalazłem. Kiedy i jak odnalazłem własne JA i kto mi w tym
pomógł. Jak przestałem być alkoholikiem i odzyskałem władzę nad
sobą, a każdy kolejny dzień mojego życia stawał się owocny, piękny
i był darem.
Z różnych powodów niektóre miejsca i imiona osób, występują-
cych na kartach niniejszej książki, zostały zmienione.
Wybrany urywek z książki:
„…Proszę pana, proszę pana. Delikatne potrząsanie za ramię pra-
wie na mnie nie działa. Moja świadomość wraca powoli. Z trudem
otwieram oczy, słyszę żart starszej, ale bardzo sympatycznej pani.
Niech pan się obudzi. Dosyć mnie pan już się napilnował. Widzę,
jak pani uśmiecha się sympatycznie i dobrotliwie. Od razu zaczynam
przepraszać za swoje zachowanie. Przerywa mi i zdradza, że jest le-
karzem psychologiem. Obecnie już jest na emeryturze, ale potrafiła
rozpoznać moje głębokie rany. Mówi mi, to nie złamanie nogi i gips
są pańskimi chorobami. Groźniejszą chorobą jest moja okaleczo-
na dusza i rany serca. Skąd pani to wie, pytam mocno zdziwiony.
To widać po panu. Pytałam o różne rzeczy i trochę pan o sobie po-
wiedział. To, czego pan nie chciał o sobie powiedzieć, to też waż-
na informacja. Proszę mnie posłuchać. Musi pan zrozumieć to, że
panu nikt nie pomoże. Ani państwo, ani ludzie. Każdy człowiek ma
prawo do miłości, zdrowia i wszelkiego szczęścia. Do godnego życia,
do pracy. I niech pan tak myśli o sobie, mam prawo do wszystkiego.
Będę miał wszystko to, czego zapragnę i o czym będę marzył. Słu-
cham i nie mogę uwierzyć w to, co słyszę. Dlaczego ta kobieta mówi,
że ja sam, że mam prawo? Czy ona nie wie, że miałem być rośliną?
Jak ja sam, gdy ciągle ten mur, który nie przepuszcza mnie dalej i mo-
ich myśli, ciągle to wycie w głowie i ból? Pani Basia zaskakuje mnie
kolejny raz. Pyta, czy muszę wysiadać w Poznaniu. Odpowiadam
nie, nie muszę, ale dlaczego pani pyta? Mam dla pana propozycję. Niech pan towarzyszy mi dalej, do Wrocławia. Nie mogę, pani Basiu.
W Poznaniu zmieniają lokomotywy i pociąg jedzie dalej jako po-
śpieszny. Przerywa mi i mówi — proszę nie gniewać się, że o tym mó-
wię. Ja wiem, pan jest biedny. Zapłacę za pana bilet. Później, we Wro-
cławiu, kupimy dla pana bilet powrotny, dokąd pan sobie zażyczy.
Stać mnie na to, a pan jest tak interesującym człowiekiem, że jeszcze
te niecałe trzy godziny chciałabym spędzić z panem, panie Janku.
Mimo swojego wieku, ciągle duszą jestem lekarzem. Czasami czuję,
że przysięga, którą składałam kiedyś, szczególnie teraz mnie zobo-
wiązuje. Gdy chłodnym okiem patrzę na swoją wiedzę akademicką,
na korektę, której uczy życie i praktyka lekarska, czuję, że dorosłam
do tego, by nie tylko leczyć, ale przede wszystkim pomagać ludziom
przez aktywowanie ich świadomości. Ten czas, który będziemy mieli,
postaram się ofiarować panu. Przekażę część swojego doświadcze-
nia i wniosków z mojej ponadpółwiekowej praktyki lekarskiej. Jeśli
chociaż odrobina z tego, co powiem, zakiełkuje w panu, to będzie
moja pomoc i dar dla pana. Odpowiadam natychmiast. Pani Basiu,
zgadzam się bardzo chętnie. Czuję to, los chce ofiarować mi coś pięk-
nego i chętnie to przyjmuję.
Za oknami pociągu pojawiają się światła miasta. To już Poznań.
Cieszę się, bo ta podróż z tą zadziwiającą kobietą trwa dalej. Na
peronowych zegarach widzę, że jest trzecia piętnaście nad ranem.
Na dworze jest spory mróz. W pociągu jest ciepło i tak bezpiecznie.
Widzę, jak pani Basia przypatruje mi się spod oka. Czeka na odpo-
wiedni moment, by rozpocząć rozmowę. Jeszcze gapię się przez okno
i widzę maszerujące po sąsiednich torach szczury. I już teraz słyszę
głos pani Basi. Panie Janku, jest ziemia i niebo, noc i dzień, woda
i ogień. Pan Bóg stworzył żywe i martwe. I w tym wszystkim jest
człowiek. Niech pan pomyśli, czy możliwe jest istnienie dnia bez
nocy? Czy życia bez wody? To wszystko jest piękną harmonią
ofiarowaną nam przez Stwórcę. Nawet jak my myślimy, że coś
jest niepotrzebne. To w Jego zamyśle jest to potrzebne, nawet te
chodzące tu szczury. My też jesteśmy harmonią. Głowa nie może
istnieć bez ciała. Myśli nie mogą powstawać bez mózgu. Ciało
rozwijać się bez pożywienia. Nie ma człowieka bez duszy, myśli i
uczuć, bez świadomości. Jest złe, że lecząc choroby, jednocześnie
nie zaglądamy do duszy. Jej zwierciadłem jest ludzka psychika.
Dziewięćdziesiąt dziewięć procent chorób zaczyna się i kończy
w ludzkiej psychice. Można powiedzieć, że noworodek choruje,
na to czy na tamto. Jak to się ma do jego psychiki? Przecież on
jej jeszcze nie ma. To nieprawda. Jest i to już napakowana za- wartością. Jego mama już zapisała część jego psychiki. Zapisa-
ła swoimi radościami czy zmartwieniami a najczęściej obawami.
Śmiało rozmawiamy o uwarunkowaniach genetycznych. Tak oczy-
wiście, są bardzo ważne i często decydują o życiu i zdrowiu. Jednak
według mnie, ważniejszy jest zapis w psychice rodzącego się dziec-
ka. Przez późniejsze lata życia nieświadomie idziemy drogą tego
zapisu. Dopisując dobre lub złe ogólnie dla nas, no powiedzmy, do-
świadczenia. Jesteśmy zbiorem nawyków i przyzwyczajeń, swoich
i przekazanych nam przez przodków. To wszystko jest zapisane, pa-
nie Janku, najprościej mówiąc w nas. Tu jest wiedza, która chcemy
czy nie chcemy, może powoli nas niszczyć lub prowadzić na wyżyny.
Świat szybko się rozwija i obecnie trwa wielki bum technologiczny.
Człowiek ma taką naturę, że nie poprzestanie na lądowaniu na księ-
życu. Chce i będzie miał coraz więcej i więcej do swojej dyspozycji.
Jego marzenia i wizje się spełniają zawsze. To przynosi rów-
nież mocno negatywne skutki. Będzie rosła przepaść pomię-
dzy tymi, co mają dostęp do technologicznego postępu a resz-
tą tkwiącą w swojej geograficzno-kulturowej świadomości.
Medycyna wykona olbrzymi skok naprzód. To już dzisiaj przy-
nosi wiele dobrego, ale i złego. Człowiek przestaje być traktowa-
ny holistycznie. Zaczyna dominować nowy lekarz, specjalista, na
przykład kardiolog, okulista, laryngolog i tak dalej. Tak jak życie
nie istniałoby bez słońca, tak oko nie istnieje bez reszty organizmu.
To odnosi się do wszystkich specjalizacji. Choroby są efektem
wielu uwarunkowań takich jak genetycznych, psychicznych,
żywieniowych, środowiskowych i innych. Teraz wszczepiono
w ludzką świadomość informację, żyj jak chcesz i rób, co chcesz.
Gdy twój organizm powie au! ja już więcej nie mogę, boli, to co zro-
bisz? Pójdziesz do lekarza specjalisty. Dostaniesz leki, które zredu-
kują na przykład ból czy opuchliznę. Pytanie, czy usunięto źródło
choroby? Najczęściej nie, bo nie leczymy i nie wspomagamy całego
organizmu, lecz działamy punktowo, na objaw. Choroba istnieje da-
lej, bo jej źródło nie jest zlikwidowane. Pytanie, dlaczego tak się dzie-
je? Odpowiadam, dlatego że wpojono nam przekonanie, jak będziesz
chory, to lekarz znajdzie sposób i wyleczy. Jak będzie trzeba, nawet
wytnie lub coś usunie. My będziemy dalej żyć w zdrowiu i szczęściu.
Nie, nie zawsze, bo zżera nas stres. Mamy zakwaszone organizmy.
To są dwie najczęstsze przyczyny wszystkich chorób. Łącznie z
nowotworami, chorobami serca, stawów, zawałami i udarami. Co
uszkadza nasz system immunologiczny? Przekonanie, że nie mu-
simy dbać o siebie, możemy żyć sztucznie obok natury i bez niej, a jedząc odpadową żywność wielokrotnie przetwarzaną, tanią, oszu-
kamy organizm. Lista jest długa i niekończąca się. Medycyna w na-
szym kraju żyje z chorych ludzi, a nie z wyleczonych. Ludzie nie
mają pojęcia, jaka jest prawda. Dla firm farmakologicznych życie
ludzkie i zdrowie stało się biznesem. „
Od autora
Przedstawiona tu historia to fakty i zdarzenia, które wydarzyły się
w moim życiu. Odkładam wstyd na bok i opisuję to, do czego wie-
lu z nas nigdy nie miałoby odwagi się przyznać. Tom pierwszy jest
opisem mojego tragicznego upadku i zdarzeń, które przyczyniły się
do tego, mojego wielokrotnego spotkania ze śmiercią i cudowne-
go ocalenia po wypadku, w którym został ciężko uszkodzony mózg
i okaleczone wielonarządowo ciało. To opis tragicznego zderzenia
z rzeczywistością w chwili, gdy już nie potrafię sam o sobie decydować.
Życie alkoholika wędrującego od kieliszka do kieliszka, jego widzenie
świata i problemy, gdy był rugowany systematycznie i skutecznie z
mieszkania, gdy całym jego majątkiem są nałóg i długi. Opowiadam,
jakie towarzyszą temu wydarzenia i jak przyjaciół poznaje się w bie-
dzie. O życiu w niemocy i strachu, o alkoholowym dryfie. Opisuję cu-
downe objawienie i miłość, która unosi mnie mimo nałogu. O drodze,
którą jestem obdarowany, a którą opuszczam utopiony w alkoholu.
Tom drugi opowiada o moim najcudowniejszym przebudzeniu
i darze decydowania o trzeźwości. O tym, jak odnajduję zagubioną
drogę swojego życia. Zarówno w tomie pierwszym, jak i drugim re-
lacjonuję swoje wielokrotne spotkania z Bogiem. Opowiadam o da-
rze miłości, którą mnie podnosi, o odzyskaniu wiary i dzieci. Piszę
o ludziach, których spotykam, o ich często tragicznych losach. O są-
dach i osądzaniu, o tym, jak pokonać samego siebie i skąd otrzymać
pomoc. Wspominam też o moich sukcesach, odzyskanym szacunku
i uznaniu ludzi, ale również o tym, jacy jesteśmy i jak wiele zależy od
nas samych. Piszę o niekończących się możliwościach ludzkiego ciała
i psychiki, o tym, jak zobaczyć w sobie boskie możliwości i jak z nich
korzystać i o nowym życiu, jakim zostałem obdarowany.
Chciałbym, aby Czytelnicy zobaczyli, jak wiele zależy od nas sa-
mych, jak BEZGRANICZNE mamy możliwości. W jaki sposób bu-
rzyć więzienia, które sami budujemy swoją niewiedzą, uprzedze-
niami i brakiem wiary w siebie. Często też słabościami, nałogami
i przyzwyczajeniami.
Pragnąłbym, aby każda ludzka istota, bez względu na wiek, wy-
kształcenie czy status społeczny, uwierzyła w to, że nie ma rzeczy, któ-
rych nie może osiągnąć. W to, że ma prawo do życia w zdrowiu, ob-
fitości, miłości i szacunku. Może to wszystko mieć, bo jest tego warta
i godna. Bowiem takie są jej marzenia, pragnienia i oczekiwania.
Chcę pokazać klatkę, w którą zostaliśmy wtłoczeni, w której musi-
my być ulegli i posłuszni. Przebywając w niej, nie decydujemy o swo- im życiu i zdrowiu. Za naturalne uznajemy to, że musimy mieć tylko
to, co mamy, że jak jesteś biedny, to musisz się z tym godzić. Jak cho-
rujesz, to nie masz innego wyboru, jak ten z reklam. Też myślałem, że
skoro już jestem alkoholikiem, kaleką i biedakiem, to widocznie tak
ma być. Bez szansy na inne życie, odarty ze wszystkiego. Przerażony
tym, co się dzieje, że nieznajomość prawa, którego nigdy mnie nie
uczono, szkodzi mi, bo ktoś tak to ustalił.
Piszę też o tym, jak zapragnąłem być innym człowiekiem i mieć
więcej, i lepiej. I jak udało mi się zrealizować marzenia, które wresz-
cie odnalazłem. Kiedy i jak odnalazłem własne JA i kto mi w tym
pomógł. Jak przestałem być alkoholikiem i odzyskałem władzę nad
sobą, a każdy kolejny dzień mojego życia stawał się owocny, piękny
i był darem.
Z różnych powodów niektóre miejsca i imiona osób, występują-
cych na kartach niniejszej książki, zostały zmienione.
Wybrany urywek z książki:
„…Proszę pana, proszę pana. Delikatne potrząsanie za ramię pra-
wie na mnie nie działa. Moja świadomość wraca powoli. Z trudem
otwieram oczy, słyszę żart starszej, ale bardzo sympatycznej pani.
Niech pan się obudzi. Dosyć mnie pan już się napilnował. Widzę,
jak pani uśmiecha się sympatycznie i dobrotliwie. Od razu zaczynam
przepraszać za swoje zachowanie. Przerywa mi i zdradza, że jest le-
karzem psychologiem. Obecnie już jest na emeryturze, ale potrafiła
rozpoznać moje głębokie rany. Mówi mi, to nie złamanie nogi i gips
są pańskimi chorobami. Groźniejszą chorobą jest moja okaleczo-
na dusza i rany serca. Skąd pani to wie, pytam mocno zdziwiony.
To widać po panu. Pytałam o różne rzeczy i trochę pan o sobie po-
wiedział. To, czego pan nie chciał o sobie powiedzieć, to też waż-
na informacja. Proszę mnie posłuchać. Musi pan zrozumieć to, że
panu nikt nie pomoże. Ani państwo, ani ludzie. Każdy człowiek ma
prawo do miłości, zdrowia i wszelkiego szczęścia. Do godnego życia,
do pracy. I niech pan tak myśli o sobie, mam prawo do wszystkiego.
Będę miał wszystko to, czego zapragnę i o czym będę marzył. Słu-
cham i nie mogę uwierzyć w to, co słyszę. Dlaczego ta kobieta mówi,
że ja sam, że mam prawo? Czy ona nie wie, że miałem być rośliną?
Jak ja sam, gdy ciągle ten mur, który nie przepuszcza mnie dalej i mo-
ich myśli, ciągle to wycie w głowie i ból? Pani Basia zaskakuje mnie
kolejny raz. Pyta, czy muszę wysiadać w Poznaniu. Odpowiadam
nie, nie muszę, ale dlaczego pani pyta? Mam dla pana propozycję. Niech pan towarzyszy mi dalej, do Wrocławia. Nie mogę, pani Basiu.
W Poznaniu zmieniają lokomotywy i pociąg jedzie dalej jako po-
śpieszny. Przerywa mi i mówi — proszę nie gniewać się, że o tym mó-
wię. Ja wiem, pan jest biedny. Zapłacę za pana bilet. Później, we Wro-
cławiu, kupimy dla pana bilet powrotny, dokąd pan sobie zażyczy.
Stać mnie na to, a pan jest tak interesującym człowiekiem, że jeszcze
te niecałe trzy godziny chciałabym spędzić z panem, panie Janku.
Mimo swojego wieku, ciągle duszą jestem lekarzem. Czasami czuję,
że przysięga, którą składałam kiedyś, szczególnie teraz mnie zobo-
wiązuje. Gdy chłodnym okiem patrzę na swoją wiedzę akademicką,
na korektę, której uczy życie i praktyka lekarska, czuję, że dorosłam
do tego, by nie tylko leczyć, ale przede wszystkim pomagać ludziom
przez aktywowanie ich świadomości. Ten czas, który będziemy mieli,
postaram się ofiarować panu. Przekażę część swojego doświadcze-
nia i wniosków z mojej ponadpółwiekowej praktyki lekarskiej. Jeśli
chociaż odrobina z tego, co powiem, zakiełkuje w panu, to będzie
moja pomoc i dar dla pana. Odpowiadam natychmiast. Pani Basiu,
zgadzam się bardzo chętnie. Czuję to, los chce ofiarować mi coś pięk-
nego i chętnie to przyjmuję.
Za oknami pociągu pojawiają się światła miasta. To już Poznań.
Cieszę się, bo ta podróż z tą zadziwiającą kobietą trwa dalej. Na
peronowych zegarach widzę, że jest trzecia piętnaście nad ranem.
Na dworze jest spory mróz. W pociągu jest ciepło i tak bezpiecznie.
Widzę, jak pani Basia przypatruje mi się spod oka. Czeka na odpo-
wiedni moment, by rozpocząć rozmowę. Jeszcze gapię się przez okno
i widzę maszerujące po sąsiednich torach szczury. I już teraz słyszę
głos pani Basi. Panie Janku, jest ziemia i niebo, noc i dzień, woda
i ogień. Pan Bóg stworzył żywe i martwe. I w tym wszystkim jest
człowiek. Niech pan pomyśli, czy możliwe jest istnienie dnia bez
nocy? Czy życia bez wody? To wszystko jest piękną harmonią
ofiarowaną nam przez Stwórcę. Nawet jak my myślimy, że coś
jest niepotrzebne. To w Jego zamyśle jest to potrzebne, nawet te
chodzące tu szczury. My też jesteśmy harmonią. Głowa nie może
istnieć bez ciała. Myśli nie mogą powstawać bez mózgu. Ciało
rozwijać się bez pożywienia. Nie ma człowieka bez duszy, myśli i
uczuć, bez świadomości. Jest złe, że lecząc choroby, jednocześnie
nie zaglądamy do duszy. Jej zwierciadłem jest ludzka psychika.
Dziewięćdziesiąt dziewięć procent chorób zaczyna się i kończy
w ludzkiej psychice. Można powiedzieć, że noworodek choruje,
na to czy na tamto. Jak to się ma do jego psychiki? Przecież on
jej jeszcze nie ma. To nieprawda. Jest i to już napakowana za- wartością. Jego mama już zapisała część jego psychiki. Zapisa-
ła swoimi radościami czy zmartwieniami a najczęściej obawami.
Śmiało rozmawiamy o uwarunkowaniach genetycznych. Tak oczy-
wiście, są bardzo ważne i często decydują o życiu i zdrowiu. Jednak
według mnie, ważniejszy jest zapis w psychice rodzącego się dziec-
ka. Przez późniejsze lata życia nieświadomie idziemy drogą tego
zapisu. Dopisując dobre lub złe ogólnie dla nas, no powiedzmy, do-
świadczenia. Jesteśmy zbiorem nawyków i przyzwyczajeń, swoich
i przekazanych nam przez przodków. To wszystko jest zapisane, pa-
nie Janku, najprościej mówiąc w nas. Tu jest wiedza, która chcemy
czy nie chcemy, może powoli nas niszczyć lub prowadzić na wyżyny.
Świat szybko się rozwija i obecnie trwa wielki bum technologiczny.
Człowiek ma taką naturę, że nie poprzestanie na lądowaniu na księ-
życu. Chce i będzie miał coraz więcej i więcej do swojej dyspozycji.
Jego marzenia i wizje się spełniają zawsze. To przynosi rów-
nież mocno negatywne skutki. Będzie rosła przepaść pomię-
dzy tymi, co mają dostęp do technologicznego postępu a resz-
tą tkwiącą w swojej geograficzno-kulturowej świadomości.
Medycyna wykona olbrzymi skok naprzód. To już dzisiaj przy-
nosi wiele dobrego, ale i złego. Człowiek przestaje być traktowa-
ny holistycznie. Zaczyna dominować nowy lekarz, specjalista, na
przykład kardiolog, okulista, laryngolog i tak dalej. Tak jak życie
nie istniałoby bez słońca, tak oko nie istnieje bez reszty organizmu.
To odnosi się do wszystkich specjalizacji. Choroby są efektem
wielu uwarunkowań takich jak genetycznych, psychicznych,
żywieniowych, środowiskowych i innych. Teraz wszczepiono
w ludzką świadomość informację, żyj jak chcesz i rób, co chcesz.
Gdy twój organizm powie au! ja już więcej nie mogę, boli, to co zro-
bisz? Pójdziesz do lekarza specjalisty. Dostaniesz leki, które zredu-
kują na przykład ból czy opuchliznę. Pytanie, czy usunięto źródło
choroby? Najczęściej nie, bo nie leczymy i nie wspomagamy całego
organizmu, lecz działamy punktowo, na objaw. Choroba istnieje da-
lej, bo jej źródło nie jest zlikwidowane. Pytanie, dlaczego tak się dzie-
je? Odpowiadam, dlatego że wpojono nam przekonanie, jak będziesz
chory, to lekarz znajdzie sposób i wyleczy. Jak będzie trzeba, nawet
wytnie lub coś usunie. My będziemy dalej żyć w zdrowiu i szczęściu.
Nie, nie zawsze, bo zżera nas stres. Mamy zakwaszone organizmy.
To są dwie najczęstsze przyczyny wszystkich chorób. Łącznie z
nowotworami, chorobami serca, stawów, zawałami i udarami. Co
uszkadza nasz system immunologiczny? Przekonanie, że nie mu-
simy dbać o siebie, możemy żyć sztucznie obok natury i bez niej, a jedząc odpadową żywność wielokrotnie przetwarzaną, tanią, oszu-
kamy organizm. Lista jest długa i niekończąca się. Medycyna w na-
szym kraju żyje z chorych ludzi, a nie z wyleczonych. Ludzie nie
mają pojęcia, jaka jest prawda. Dla firm farmakologicznych życie
ludzkie i zdrowie stało się biznesem. „
Tylko, że jak tak poczytać, co to się tam na tej Ameryce wyrabia, to chyba lepiej będzie się o jakąś inną wizę wystarać. Toć tam jeszcze większy auszwic robią, niźli u nas na Europie.
A u nas to łapiduchy bardzo w USA zapatrzeni są. Jak śmiertelnie chory człowiek do lekarza się uda, tak jak ostatnio Teść naszego Pana Kapitana, to zawsze okazuje się, że lekarstwo cudowne właśnie w USA wynaleźli i że można je wielkim nakładem środków, przede wszystkim finansowych, na Europę sprowadzić. I że profesor jest znajomy, jedyny na całym Świecie, który taką właśnie chorobę wyleczyć umi. Tak czy siak, trzeba przelew pieniężny uczynić a potem do USA jechać. Takie to widać zdrowotne Eldorado tam mają.
U nas na Europie medycyna właściwie już nie istnieje. Z krajów Beneluksu chorzy do Niemiec przed eutanazją uciekają. W Beneluksie od razu się chorych usypia, jeszcze w karetce, a ich organy próżniowo zafoliowane szybciej trafiają na stół operacyjny, niż ich dawca do kostnicy. A na Niemczech, owszem, chorych z zagranicy przyjmują, choć sami Niemcy jeżdźą się leczyć do Azji. Helmut Kohl na ten przykład do Hindusów po zdrowie cały czas jeździ, swojakom wcale nie dowierza, widać swoje wie.
U nas po wioskach, na szczęście, stare baby jeszcze są, co rozmaite zioła znają, reumatyzm skórką kocią uleczyć potrafią, złamania na kuchennym stole gipsują, slepą kiszkę paznokciem ostrym umieją wyciąć. Psychiczne dolegliwości też uleczą, lubczyka umią zadać lub ująć, chorych na depresję u nas na powiecie wcale nie ma. Na takiej Ameryce też wszak muszą być indianery, które wszak swoje wiedzą. Czamu by do nich nie iść po radę? Próbowałeś pan, panie kieliszek, do szamana się udać, a nuż by co poradził, może panu odrośnie to, co ten amerykański Mengele panu wyciął?
Dziękuję za słowa wsparcia.
Istnieje wiele preparatów hormonalnych wspierających działanie tarczycy, które może zapisać lekarz.
Oczywiście to nie są "naturalne" hormony. Niektóre są robione ze zwierząt (bliskich człowiekowi - nie tylko charakterem) np. świni.
Są one w sprzedaży jako "naturalne" - homeopatyczne.
Ale czy takimi są - mam wątpliwości.
pozdrawiam
Ryszard Opara
Bardzo bym się cieszył aby zajmowała się Pani medycyną ludową, naturalną, zielarstwem - i w ten sposób pomagałaby Pani ludziom.
Jestem pewien, że w tym jest przyszłość.
Ukłony
R Opara
Dziękuję za miłe słowo.
Pan przecież też zajmuje się medycyną - pomaga ludziom -
poprzez Pana klinikę w Krakowie.
Nie wiem czy mogę powiedzieć nazwę kliniki -
Również życzę zdrowia i zdrówka
Ryszard Opara
Miałem dawniej nadciśnienie, podwyższony cholesterol, kilka innych problemów. Brałem rozmaite leki m.in. beta-blokery; statyny - nic nie pomagało.
Dopiero jak zrozumiałem swoje ciało, zmieniłem styl życia, oczyściłem organizm i zacząłem słuchać własnego ciała, własnego głosu rozsądku - wszystko się zmieniło.
Nie mam nadciśnienia, czuję się znakomicie - nie choruje na nic.
Oczywiście bardzo ważna jest właściwa diagnostyka - i to pod wieloma względami - szczególnie pod kątem analizy równowagi hormonalnej, znalezienia niedoborów, eliminacji toksyn itd itp.
Trzeba zrobić badanie krwi - zrobić analizę surowicy oraz to samo na poziomie komórkowym. To powinien wykonać lekarz.
A potem jak pisałem wyżej - to już kwestia oczyszczenia, (jelit i krwi) - uzupełnienia niedoborów (poprzez odpowiednie suplementy) i właściwego stylu życia i żywienia jak również np. oddychania.
Będę o tym pisał w dalszych artykułach.
Zapraszam do lektury oraz dyskusji.
Pozdrawiam
Ryszard Opara
Miło mi, że Pan czekał i no wreszcie się Pan doczekał.
Będę pisał więcej (cyklicznych) artykułów w tym temacie.
Zapraszam do lektury i dyskusji.
Pozdrawiam
Ryszard Opara
Wiem dobrze, że medycyna naturalne jest niszczona w USA - jak również w wielu innych krajach - w tym oczywiście w Polsce. Uważana jest za bzdurę, idiotyzmy, szamaństwo - nawet przez dobrych, doświadczonych lekarzy.
Oczywiście, taka negatywna propaganda i działanie jest finansowane przez wielkie koncerny farmaceutyczne. Wiadomo, że w grę wchodzą olbrzymie pieniądze.
Ale to się powoli zmienia - a mam nadzieję w przyszłości medycyna będzie naprawdę służyła głównie człowiekowi - a nie interesom korporacyjnym.
czy ma Pan jakiś kontakt do Pana Burzyńskiego?
Pozdrawiam
Bardzo dziękuję i liczę na Pana wsparcie.
Przynajmniej medialne - a może i duchowe.
Przesyłam życzenia zdrowia i mnóstwo Serdeczności
Ryszard Opara
Mailing address:
Burzynski Clinic
9432 Katy Freeway
Houston, Texas 77055
Phone: (713) 335-5697
Toll-Free: 1 (800) 714-7181
Fax: (713) 935-0649
-----------
Wracając do tego hormonu tarczycy.
Nie chodzi mi o jakieś specifiki homeopatyczne tylko naturalny produkt (ze świni) który po angielsku brzmi:
"desiccated thyroid hormone" (jeden z bardziej popularnych to Armour).
Generalnie ten specyfik sprzedawany jest na receptę.
I powiem tak:
- spotkałem "dr.Mengele" w szpitalu powiatowym, wywiówzł mnie karetką na 2 dzień po operacji, po nocy z gorączką... "p.o. orydynatora",
- spotkałem "dr.Mengele 2" - w Wwie, leczył mnie latami państwowo, WYleczył na na 2 wizytach prywatnie (w budynku państwowym)...
ale..
- kilka razy składali mi bark, fachowcy (państwowo),
- mój lekarz rodzinny ma wiedzę (i jej używa, Litwin z pochodzenia) lepszą niż wymagane...
Więc sk.. nie lekarzy to chyba plaga miast...